Rozdział 1

Gwar i zapach alkoholu pomieszany z dymem tytoniowym nie był niczym dziwnym dzisiejszej nocy w moim domu. Obecność mojego kuzyna znacznie zmieniło atmosferę panującą w domu. Codzienność uprzykrzana przez ojca nabrała choć odrobinę koloru. Imprezowy styl życia spodobał mi się, a wieczorne oderwanie się od rzeczywistości pomagało mi przetrwać tą sieczkę.
- Kate sącząca kolejnego drinka, a ja ciebie tyle szukałem. - usłyszałam głos Cody'ego. Spojrzałam na niego. Bawił się cygarem w swoich palcach nie patrząc na nie, ani nie zwracając uwagi, że może uszkodzić nim swoją białą koszulę. Na twarzy miał delikatny uśmiech, a jego włosy zostawione były w nieładzie.
- Cody na takiej imprezie? - powiedziałam pytającym tonem. - Przecież ty chodzisz tylko na "epickie" imprezy. - rzekłam w celu droczenia się z chłopakiem. On jedynie pokiwał głową i zaciągnął się cygarem. Wypuścił w moją stronę dym, który momentalnie zaczął drażnić mój układ oddechowy.
 - Przestań. - szybko powiedziałam, zerkając na niego karcącym wzrokiem, starając się unormować oddech.
- To nie było zamierzone. - powiedział w geście obrony, a ja kiwnęłam głową w znak, iż nie o to mi chodzi.
- Nie lubię jak palisz. - powiedziałam szybko, a on westchnął i zgasił cygaro wkładając je do kieszeni. - Dziękuje. - rzekłam, a wzrokiem zaczęłam odszukiwać postaci mojego kuzyna. Travis biegał pomiędzy gośćmi w celu zintegrowania się ze wszystkimi. To był jego cowieczorny zwyczaj.
- Ciekawi mnie jaka byłaś przed pojawieniem się Travisa w twoim domu. - powiedział spoglądając na mnie. Prawda jest taka, że poznaliśmy się z Codym przez ojca, ale dzięki Travisowi postanowiliśmy zaprzyjaźnić się. Długi okres czasu nie akceptowałam całej sytuacji, ale po wielokrotnych rozmowach z blondynem wszystko zmieniło obraz.
 - Żyłam u porywaczy. - powiedziałam, a moje myśli bez mojego pozwolenia przywróciły przed moimi oczami twarze moich porywaczy. Pomachałam głową w celu odrzucenia wspomnienia brązowych tęczówek Jake.
- Których często wspominasz. - rozszyfrował mnie blondyn, patrząc na mnie swoimi niebieskimi jak ocean oczami. Spojrzałam na niego z otwartymi ustami jakbym miała cokolwiek powiedzieć, jednakże z moich ust nie wydobyło się ani jedno słowo.
- Wiesz co mnie z nimi łączyło...- powiedziałam po chwili odchrząkując. Mężczyzna znał całą prawdę. Zaraz po Jessice, która nie była ani odrobina zaskoczona, a wręcz przeciwnie wydawało się, że chciała coś przede mną ukryć. Ilekroć próbowałam poznać przyczynę jej dziwacznego zachowania, ona kryła się za jakąkolwiek wymówką. W końcu opuściła mnie w celu "znalezienia roboty".  Jej oczy mówiły jednak wszystko, czego usta nie chciały.
- Sama powiedziałaś, że czas to zakończyć. - rzekł ujmując moją brodę w swoją dłoń tak bym spojrzała w jego oczy. Wzięłam głęboki oddech i kiwnęłam głową przymykając oczy. Mogłam przysiąść, że właśnie się lekko uśmiechał. Miał taki zwyczaj.
- Bawcie się, a nie romansujecie!! - usłyszałam łamliwy, przez promile, głos kuzyna. Stał z zamglonymi oczami, a w ręce trzymał szklankę z trunkiem, z której najwidoczniej połowa wyleciała, gdy szedł w naszą stronę.
- Bawimy. - rzekłam szybko i obserwowałam jak Travis obejmuje ramieniem, niby w geście przyjacielskim, Cody'ego. Prawda była jednak taka, że już ledwo stał na nogach.
- Chyba zaczynacie zupełnie inny rodzaj zabawy. - rzekł przykładając szklankę do ust, unosząc brew do góry, a ja pokiwałam głową z dezaprobatą. - Cody! - zawył i spojrzał na niego. - Pamiętaj ja wujkiem na razie nie zamierzam być. Gumki to podstawa, najlepiej truskawkowe. To jej ulubiony owoc! - wył, a ja miałam ochotę przywalić mu moją torebką.
- Powiadasz? - rzekł spoglądając na mnie rozbawionym wzrokiem, a ja jedynie dałam mu znak spojrzeniem, by nic nie mówił.
- Jak była mała pomyliła gumki z mordoklejkami! Żuła je przez 10 minut i zadziwiała się, że nie tracą smaku! - wył zdradzając moje najstraszniejsze fakty z przeszłości. Obserwowałam zmiany na twarzy Cody'ego, a gdy wybuchł śmiechem, miałam również mu ochotę zajebać tą torebką.
- Nie wspomnę co ty zrobiłeś z wibratorem twojej siostry. - rzekłam zirytowana całą sytuacją, zaciągając rękawy na dłonie. Spojrzałam na niego z cynicznym uśmieszkiem.
- Nie! Nie mów! - wrzasnął, a gdy gwałtownie odsunął się od blondyna, zachwiał się i prawie spadł na pobliską kanapę. - Ty o moich mówiłeś. - powiedziałam dalej z tym samym uśmiechem, a on spojrzał na mnie zabójczo przyjmując moje wyzwanie.
                                                                       ***
- Łap ją!! - krzyknął Paul, starając nadążyć za naszą młodszą siostrą, która mimo jedynie 2 lat na karku była bardzo energiczna. Z całej siły jaką miała w sobie starała się uciec od kąpieli. Wyskoczyła nawet z wanienki i naga uciekała przed nami, zakręcając tak, że złapanie jej było trudniejsze niż nam się wydawało.
- Sam ją złap! To jest zło wcielone! - krzyknęłam padając na krzesło i wzięłam głęboki oddech. Oparłam głowę na dłoni i obserwowałam jak brat gania za mała. Wyglądał jak ojciec.
- Noah dostaniesz misia!- starał się ją przekupić za wszelką cenę, a ja zaśmiałam się pod nosem. To było najgorsze co mógł zrobić. Mała była bardzo przebiegła. Wykorzystywała każdy fakt przeciwko nam, a przy okazji wychodziło na jej.
Wzięłam do rąk kaczuszkę i dwa razy nacisnęłam. Od razu zwracając na siebie uwagę dziewczynki. Podbiegła radośnie i wystawiła do mnie rączki, w znak iż domaga się zabawki. Wzięłam ją na ręce i wsadziłam do wanienki razem z żółtym przyjacielem. Dałam jej go w ręce i zaczęłam delikatnie obmywać.
- Mogliśmy to zrobić od razu.- stwierdził Paul zabawnie przekręcając głową. Obserwował radość pojawiającą się na twarzy naszej siostry. Obracała zabawkę w rękach, a umiejętność piszczenia powodowała u niej zdumienie.
- Pici!! - krzyknęła po swojemu i zaczęła podskakiwać w wodzie, przez co mój brat stał się mokry. Mała momentalnie spojrzała na niego i zaczęła się śmiać. - Wujek zrobił bebe!! - krzyknęła uradowana i z premedytacją pochlapała Paula. Machinalnie się zaśmiałam, a dziewczynka znów parę razy podskoczyła, a pisk kaczuszki zwrócił jej uwagę.
- Wyglądasz jak zmokła kura. - rzekłam śmiejąc się pod nosem, a przed moimi oczami pojawił się obraz mokrego Nate i niepohamowany śmiech Jake.
Nie myśl o nich.
-
Znów się zamyśliłaś. - stwierdził Paul, olewając moją uwagę. Wziął z szafki ręcznik i zaczął się wycierać. Przyglądał mi się w czasie uważnie. Spuściłam wzrok i wzięłam głęboki oddech. - Znów Jonsonowie? - zapytał jakby czytał w moich myślach, a ja kiwnęłam twierdząco głową i zerknęłam w stronę Noah.
- Wszystko mnie ominęło. Stchórzyłam i zostawiłam nawet ciebie samego. Potrzebowałeś mnie, a ja? Poszłam w świat przestępstw. - mówiłam dalej wpatrując się w dziewczynkę. Jedynie on wiedział czym zajmowałam się w czasie mojej nieobecności. Taki jedyny, prawdziwy przyjaciel.
- Zagubiłaś się, ja też wiele razy miałem ochotę uciec od tej sieczki i w ogóle. - rzekł i pogłaskał mnie po ramieniu, a ja momentalnie spojrzałam na niego z wyrzutem. Miał straszliwie mokre, oraz zimne ręce. odsunęłam się gwałtownie i zwinęłam Noah w ręcznik, ówcześnie wyjmując ją z wody.
Dziewczynka śmiała się i znów starała uciec spod moich objęć by wywinąć nam psikusa, ale ja nie dałam się jej tak łatwo. Musiałam w końcu zakończyć zadanie, zaczęte prawie 2 godziny temu.

                                                                          ***
- Mogę przysiąść, że coś schrzaniłyśmy. - powiedziała melodyjnym, rozbawionym głosem Gabriela. Przyznałam jej racje. Omlet nie powinien być czarny i śmierdzieć spalenizną.
- Zakochałam się chyba! - krzyknęłam zrezygnowana faktem, iż kolejne danie spaliłam w wyniku rozkojarzenia.
- Jakie wyznania! - usłyszałam rozbawiony głos kumpeli. - Nie każdy ma na głowie bal z okazji 25 lecia pracy ojca. - rzekła zerkając na mnie kątem oka. Była bardzo mądra w brew słowom swojego brata. Uporczywie wmawiał mnie w obraz pustej Gabrieli. Okazało się, że brunetka jest zupełnie inna niż opowiadano. Przesadzała nieraz z makijażem, ale to nie powód by nazywać kogoś pustakiem.
- Kwiaty ozdobione wstążką niebieską, zieloną czy różową? Talerze z Francji czy raczej ze Szwajcarii, czy może zwykłe. - zacytowałam podobnym tonem kobietę odpowiedzialną za zamawianie wszystkiego. Jej piskliwy głos drażnił moje bębenki, a brązowa maska od razu kojarzyła się z nią. Tandetne, niemodne już buty z czubami były dla niej charakterystyczne oraz elegancki komplet złożony z bluzki, żakieciku i ołówkowej spódnicy.
- Panna Tandeta? - powiedziała przezwisko kobiety, a ja kiwnęłam głową w znak iż o nią mi chodzi. Ona jedynie się zaśmiała.
- Wczoraj Cody z kumplami zabrali jej ołówek, wiesz ten z włosów. - powiedziała, a ja wybuchłam śmiechem. Kobieta nosiła go ciągle wsadzonego niedbale we włosy, a gdy musiała coś zapisać, przez 10 minut starała się go wyplątać.
- Musiała wyglądać komicznie. - stwierdziłam zamaczając łyżeczkę w dżemie i oblizałam ją dokładnie. Uwielbiałam konfitury Grety. Nawet gdy zepsuła jakąś, smak i tak zadowalał wszystkich.
- Włosy prawie sobie wyrwała bo sądziła, że jej włosy wciągnęły go. - streściła rozbawiona dziewczyna, zabierając mi łyżeczkę. Oblizała ją i uśmiechnęła się niewinnie. - Muszę wziąć od twojej gosposi przepis. - stwierdziła unosząc oczy ku sufitowi i przymykając powieki w znak iż konfitura jest wyborna.
- Nikomu go nie daje. - powiedziałam zgodnie z prawdą. Moja matka wielokrotnie próbowała wymusić od niej przepisy. Ona stwierdzała jednak, że to tajemnica pokoleniowa.
- Wiesz, ma się ten urok osobisty. - rzekła ruszając brwiami pewna siebie, a ja jedynie zaśmiałam się perliście i zabrałam się za opróżnianie słoika.

                                                                       ***
53 letni mężczyzna zmienił się zupełnie. Przez tyle lat nieobecności zapomniałem jak wyglądał. Jego brązowe włosy zmieniły kolor na pod siwy, a jędrniejsza skóra twarzy wyglądała niczym jak u starca. Zarost także lekko siwawy, a głos zniszczony przez wieloletnie palenie. Widać było, że bierze leki. Jak wspominał w czasie pierwszej rozmowy, przeszedł przeszczep wątroby. Zapewne spowodowane to było alkoholizmem. Wątroba zniszczona od trunków, nie wytrzymała już tego.
Pamiętny wygląd budynku, nie zmienił się w ogóle. Zdrapane ściany, które mimo pomalowania na biało, były szare. Podłoga, która zgubiła już parę desek. Ruina.
- Opowiadajcie co się u was zmieniło. - powiedział niskim, zachrypniętym głosem, zerkając na nas i uważnie się nam przyglądając.
- Dorośliśmy. - powiedział Nate zerkając na jego żółte, od papierosów, opuszki palców. Przejechał nimi po zarośniętej brodzie i dalej spoglądał w naszą stronę.
- To zauważyłem. Nie macie już 13 lat.... - powiedział. Zawsze uważał nas za małolatów, nie pamiętał nigdy o naszych urodzinach. Jedynie o tym, że musi wypić.
- Trudno nie zauważyć. - powiedziałem z lekkim wyrzutem po czym znacznie odchrząknąłem. - A u ciebie? - spytałem zerkając na niego kontem oka.
- Ludzie przemyślają parę spraw. - kiedy on stał się taki monumentalny. - Życie na krawędzi zmienia człowieka. - rzekł z wstydem w głosie. Alkoholizm to nie duma. Sam tak mówił, w każdej chwili gdy był trzeźwy. - Naprawdę za wami tęskniłem. - szepnął słabym tonem, jakby bał się to powiedzieć.
- Wiem, dlatego wróciliśmy. Nie możemy żyć w ciągłej nienawiści tato. - powiedział Nate i posłał mu pierwszy prawdziwy uśmiech. - Jesteśmy rodziną. - Taka jak ja, Nate, Taylor, Olivia kiedyś.....Kiedyś.


                                                                           **
Krótki rozdział, krótkie perspektywy. Po prostu za równo piszę egzamin gimnazjalny. Wiem....to żaden wysiłek i w ogóle. Ale ja muszę zdać go dobrze, by osiągnąć wybrane cele. Po egzaminie rozdziały będą dodawane częsciej, tak bym do września skończyła ten tom. Prawdopodobnie założę coś typu fantasty :) Ale wy musicie mi napisać jak wam podoba się ten pomysł :) i to na górze. Naprawdę proszę o komentarze :) Czekajcie na nn :)

4 komentarze:

  1. Świetny ;D Wiem, że łatwo mówić ale podejdź na luzie do tego egzaminu bo to tylko formalność.
    Coś fantasty? Jestem za!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też będę teraz pisała egzaminy rozdział fajny czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, więc nie narzekam, chociaż niektórych osób nie kojarzę i muszę to nadrobić. Zobaczymy co tam dalej wymyśliłaś, bo intryguje mnie ta historia i to kiedy ich drogi znowu się zejdą. A podejrzewam, że będzie się wtedy działo. Ciekawe co u Oliwii - jest perspektywa Kate, Taylor, Nate'a i Jake'a, a o niej nic nie ma. Życzę dobrych wyników na egzaminach oraz później dużo weny na wszystkie blogi. Pozdrawiam M&M
    P.S. Jeśli chodzi o fantasty to ja raczej odpadam, bo nie lubię, chociaż kilka przeczytałam, więc pewnie zależeć będzie od fabuły. Jeśli to lubisz to pisz, a czytelnicy się znajdą na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochanie bardzo dobry rozdział, wreszcie wszystko się prostuje i oby tak dalej, czekam na wątki romantyczne <3

    OdpowiedzUsuń