- Człowieku obudź sie! - usłyszałem podirytowany głos mojego brata. Od czasu ostatnich wywodów jakie mu zafundowałem, nie miał ani trochę ochoty na rozmowy ze mną.
- Sorry, ale ta wasza gadanina mnie nudzi. - odpowiedziałem w ich stronę i złapałem za jakąś książkę, która Lily kilka dni temu poleciła mi do czytania. Zdziwił mnie ten fakt bardzo, gdyż blondynka nigdy nie lubiła czytać, jedynie jakieś durne pisemka o modzie.
- Sorry - powiedziała Taylor przedrzeźniając mój ton głosu co ja jedynie zignorowałem. - Ale nie mam zamiaru zajmować się tą sprawą do końca życia. - powiedziała wyraźnie podirytowana moim lekceważącym podejściem. - Kate ma prawo wrócić do domu, a sam dobrze wiesz, że nic nie powie. Więc zajmijmy się tą sprawą, a nie jakimiś durnymi książkami. - powiedziała szybko i zabrała mi z rąk starą książkę.
Westchnąłem przeciągle i wsadziłem ręce w kieszenie.
- Wiem, że twoje serce lubi zaprzyjaźniać się z wieloma osobami, ale kilka dni tutaj nie zmieni nic w tej sytuacji, a sama wiesz, że jesteśmy ścigani i głównie tym musimy się zająć. - powiedziałem i zabrałem jej z rąk książkę, a moja siła spowodowała to, że dziewczyna przesunęła się za nią do przodu i zrobiła swoją przestraszoną minę.
- Uważaj - powiedziała swoim przestraszonym tonem i jak to zwykłe na nią poprawiła nerwowo swoje włosy. - Co do Kate to po prostu nie chcę by była narażona na wyzwiska egoistycznego bufona, który myśli tylko o zysku. - powiedziała wyraźnie atakując mnie słownie, a ja jedynie wywróciłem oczyma i znów musiałem pożegnać się z książką, którą ciągle zabierała mi szatynka.
- Taylor przestań nie mam ochoty na kłótnie, od początku tu chodziło o kasę i ty dobrze wiesz. - powiedziałem ze zrezygnowanym westchnięciem i tym razem nie ruszyłem książki.
- Wiem ty nie umiesz kochać od kilku lat. - powiedziała wywracając swoimi niebieskimi ślepiami i otworzyła książkę. Dopiero teraz zauważyłem, że była ona dość stara, jej strony ledwo trzymały się książki, a ciemnobrązowa oprawa kojarzyła mi się z Biblią. Złapałem za nią i zdecydowanym ruchem wyrwałem ją z rąk mojej przyjaciółki. W tym momencie wypadło parę wyrwanych stron, westchnąłem zrezygnowany i spojrzałem na Taylor z wyrzutem, po czym schyliłem się i zacząłem zbierać kawałki papieru.
- Ej, a co to? - powiedziała podnosząc brwi, zawsze tak robiła gdy coś ją zadziwiało. Było to zabawne, gdy jedna brew zostawała na dole, a górna przesuwała się ku górze. Jednak nie potrafiła tego robić na zawołanie, to był odruch niekontrolowany.
- Kartki. - powiedziałem głupio i wsadziłem je byle jak do książki, nie mając humoru na układanie ich względem kolejności.
- Deklu ja przecież wiem, ale mi nie chodzi o nie. - powiedziała, a ja spojrzałem na nią pytająco. Zerknąłem na podłogę i ujrzałem starą fotografię z opalonym jednym rogiem, najwidoczniej było to dzieło człowieka któremu się nudziło, bądź chciał się pozbyć zbędnego wspomnienia.
- Pytaj mnie, a ja ciebie. - powiedziałem z ironią w głosie, a ona podniosła ją. Momentalnie jej wyraz twarzy zmienił się na zadziwiony, a następnie na jakiś nieokreślony. Dotykała zdjęcia opuszkami palców, a potem zerkała w stronę drzwi, które znajdowały się za mną, Jedynie ja stałem tu jak głupi czekając na cokolwiek z jej strony. Jej wargi drgały otwierając się jakby miały wydobyć się z nich jakieś słowa, a ja głupi ciągle na nie czekałem.
- Że zapomniałam jak ona wyglądała. - powiedziała cicho do siebie, a ja spojrzałem pytająco na nią, a ona zerknęła na mnie z lekkim uśmiechem, a w oczach dalej miała coś czego nigdy nie widziałem. Jakby smutek zmieszany z radością, a także zadziwieniem.
- O czym ty mówisz? - zapytałem już naprawdę zirytowany całą sytuacją, a dziewczyna znów z lekkim uśmieszkiem spojrzała na starą fotografię.
- Taylor do jasnej cholery to nie jest zabawne. - tym razem usłyszałem głos mojego brata, był tak samo zirytowany jak ja. Gdy dziewczyna usłyszała jego głos momentalnie się skrzywiła, ale mimo tego nie spojrzała na niego.
- Zdjęcie. - powiedziała w moim kierunku. - Pamiętasz w ogóle jak wyglądała Emily? - zadała mi pytanie, które zaskoczyło mnie niezmiernie. Nigdy nie zastanawiałem się, albo może nie chciałem nad wspomnieniami wyglądu dziewczyny. Jedyne co pamiętałem to te jej piękne blond włosy i niebiesko-zielone oczy. Pamiętam też tą piękną cerę niczym anioł, ale rysy twarzy uciekły z moich myśli już jakiś czas temu.
- Szczerze to chyba wszyscy zapomnieliście jak ona wyglądała. - z progu pokoju usłyszeliśmy głos Lily. - Staraliście się ją usunąć ze wspomnień, ale niestety się nie udało. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie, ona z nas kpiła.
- Lily przestań..- zaczęła Taylor, a blondynka zaśmiała się cicho pod nosem. - Przyjeżdżasz tu i siejesz nieład. Nikt nie wie o co ci chodzi. - powiedziała bezsilnym głosem, a wyraz twarzy adresatki tych słów nic się nie zmienił.
- Pokaż im to zdjęcie, a oni i tak nie zrozumieją o co mi od początku chodziło. Ty dalej nie wiesz. Jesteście tępi, sorry lubię was, ale to zabawne jak daliście się nabrać, a teraz niczego nie widzicie. Ja wam nie powiem o co chodzi. Całą sytuacje z Alison wytłumaczy wam ona. - powiedziała i dała jakąś fotografię w ręce mojego brata, który był najbliżej niej.
- Przecież to Jessica - usłyszałem głos Nate, jego ton oznaczał zbicie z tropu. Nie rozumiał niczego, tak jak inni.
- Wiesz, że nie wiedziałam. - zakpiła poprawiając swoje długie, blond włosy i zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem. - Ona rozświetli ci tą sytuację. - powiedziała szybko, a ja spojrzałem pytająco.
- Gdzie mam ją niby znaleźć. - zapytałem. - Ona zginęła z nią. - dodałem szybko, a ona pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
- Nieważne. - powiedziałem machając ręką i znów zerknąłem z uśmiechem na zdjęcie.
- Dobra Lily won, musimy zająć się ważniejszymi rzeczami. - powiedziała Taylor i spojrzała w nasza stronę znacząco. Oczywiście chodziło jej o sprawę Kate, ale ja nie miałem ochoty na rozmowy na ten temat. Jedynie chciałem patrzeć na dziewczynę z dawnych moich marzeń.
***
Siedziałam obok wujka i pukałam paznokciami o blat biurka. Miałam dość tej niewiedzy tak samo jak moja rodzina. Fakt, że zamieszanie to miało związek z czymś, od czego uciekałyśmy, nie dodawał mi powodów do radości.
- Cicho! - po sali rozległ się krzyk jednego z policjantów, gdy każdy nawijał swój plan działania. Wszyscy byli już poddenerwowani, a mój wujek siedział spokojnie, był w swoim świecie.
- Czekajmy po prostu na telefon. - powiedziałam spokojnie, a wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę. - Prawdopodobieństwo, że zdziałamy coś bez znaku jest znikome, a wymyślanie kolejnych planów nic nam nie da. - powiedziałam spokojnie, nie przestając stukać paznokciami o blat.
- Ta młoda ma rację, a teraz uspokójcie się bo działacie mi na nerwy. - odrzekł oficer, a wszyscy zajęli miejsce. - Zajmijcie się pożyteczną pracą, a ty Miller przynieś mi kawę! - krzyknął do swojego podwładnego, a ja jedynie wywróciłam oczami.
- Ona się nie znajdzie. - wyszeptał drżącym, zachrypłym głosem mój wujek. W takim momencie robiło mi się go szkoda, mimo tego jaki był dla mojej kuzynki wcześniej. - Pewnie ją wykorzystali i pozostawili na jakimś uboczu, albo wrzucili do wody. - powiedział znów słabo.
- Wujku nawet tak nie mów. Ona się znajdzie, zobaczysz. - powiedziałam kładąc mu rękę na ramieniu. Mężczyzna jedynie spojrzał na mnie, w jego oczach widać było smutek, a ich blask zmienił się w szarość. Zamglenie powodowało, że wyglądał jakby był na haju.
W tym momencie w sali rozbrzmiał się dzwonek telefonu, a wszyscy podskoczyli.
- Niech pan odbierze i rozmawia jak najdłużej. - powiedział, a mój wujek machnął ręką by był cicho.
- Dam im ile chcą, przystanę na ich warunki, ale niech oddadzą mi małą. - powiedział i odebrał telefon. Włączył głośno mówiący, a wszyscy policjanci siedzieli najciszej jak mogli.
- Słuchaj. Mamy twoją córkę. Musisz się dostosować do kilku warunków, a jej się nic nie stanie. - usłyszeliśmy mocny głos, ale słychać było, że nienaturalny, a zmieniony przez jakieś maszyny. Byli profesjonalistami, a ja od razu wiedziałam, że to dzieło Nate. On zawsze był komputerowcem.
- Przystanę na każdy warunek, ale ją wypuśćcie. - powiedział prawie płaczliwym głosem mój wujek.
- 7 milionów. Jutro na Wallstreet. Macie włożyć kase do torby i bez żadnych sztuczek. - powiedział szybko, groźnym tonem.
- Będę tam, a ona ma być cała i zdrowa. - powiedział mój wujek, a osoba w telefonie się rozłączyła. - Załatwię to sam. - powiedział kierując się do policjantów, nie słuchając już żadnych ale, opuścił pomieszczenie.
***
Wszystko było gotowe. Kate dziś miała opuścić nasz dom, w końcu odzyskać spokój. Mimo wszystko Jake w ogóle nie był zainteresowany sprawą. Ciągle przeglądał te swoje zdjęcie. Rozumiałam go, ale ta sytuacja zaważała na naszym bezpieczeństwie również. Jeden fałszywy ruch, a złapią całą naszą bandę. Do tej pory nie wiedzieli nawet jak wyglądamy. Dane także były im nieznane, wszystko było tajemnicą.
- Boże ten matoł mnie wkurw*a. - powiedział Nate siadając obok mnie, a ja jedynie w odpowiedzi wywróciłam oczami i delikatnie się od niego odsunęłam.
- Wiesz kochał kiedyś i to mu się przypomniało. W przeciwieństwie do innych. - rzuciłam w jego stronę, od razu wyczuł, że mówiłam o nim bo jego pięści zacisnęły się. Jednak nie skomentował tego.
- Kate wie, że się uwolni? - zapytał, zmieniając temat, a ja kiwnęłam jedynie twierdząco głową w celu potwierdzenia tego. - Nic nie powie? - zapytał, a ja wzięłam głęboki oddech.
- Jake ją wczoraj trochę postraszył na wszelki wypadek, ale ona ogólnie nie ma zamiaru nic mówić. - zapewniłam szybko i zaczęłam bawić się moimi rękawami.
- Wow, czyli jednak trochę interesuję się tą sytuacją. - powiedział z kpiną, a ja zacisnęłam usta w wąską linię.
- Lily miesza mu na temat Emily. Jest zaintrygowany tym wszystkim. Gdybyś kochał naprawdę zrozumiałbyś. - powiedziałam znów atakując go słownie.
- W czym masz problem? - tym razem nie wytrzymał.
- W tym jak mnie krzywdzisz Nate. Kocham cię od dawna! Ty za to bawisz się mną i Olivią. Działasz na 2 fronty. To boli. Twoje pierdolenie do każdej z nas, że kochasz. Serce tego nie wytrzymuje, zrozum! Mimo, że jestem jedną z was, mam uczucia. Chciałabym być kochana! Ty nie jesteś fajny w tym co robisz, a żałosny. Pokazujesz swoją inteligencję. Mam tego po dziurki w nosie. Kochasz ją, bądź z nią. Ale przestań sie mną bawić. - wybuchłam, a gdy poczułam łzy napływające mi do oczu szybko udałam się do mojego pokoju.
***
Stałem lekko zirytowany sytuacją i czekałem na Taylor. Wszystko było gotowe. Kate siedziała związana w aucie, a mój brat wraz z Olivią obok. Brakowało jedynie Taylor, która najbardziej rwała się do załatwienia tego wszystkiego dzisiaj.
- Jezu gdzie ona jest!? - krzyknąłem i uderzyłem ręką o drzwi. Wszyscy siedzieli cicho, a ja nie mogłem się uspokoić. Wszystko mogło legnąć w gruzach bo ona postanowiła zniknąć.
- Już jestem! - krzyknęła biegnąc. Widziałem jej podpuchnięte oczy i resztki jej makijażu, widocznie zmytego przez łzy. Znałem ich powód....Nate. Zerknąłem na niego srogo, a on jedynie odwrócił wzrok. Westchnąłem i spojrzałem na nią.
- Wsiadaj, mamy 20 minut by tam dojechać. - powiedziałem, a ona szybko wsiadła.
- Czekajcie! - usłyszałem głos Lily. Przekląłem pod nosem i spojrzałem w kierunku słyszanego głosu.
- Co? - zapytałem obracając kluczykami na palcach.
- Musze się pożegnać z koleżanką. - powiedziała pochodząc do auta i otwierając drzwi ze strony dziewczyny. - No więc Kate fajnie cie widzieć było. Kiedyś będziemy musiały pogadać. Wiesz o czym. - powiedziała puszczając do niej oczko i zamknęła za sobą drzwi.
***
Dojechaliśmy na miejsce i założyliśmy kominiarki. Rozejrzałem się szybko i ujrzałem po chwili zatrzymujący się samochód, a z niego wyszedł mężczyzna w średnim wieku z torbą.
- kate mówi że to on. - usłyszałem Taylor.
- Nie da się nie zauważyć. - zakpiłem i spojrzałem na moją bandę. - Gotowi? - zapytałem, a oni kiwnęli głowami. Wysiadłem w tym momencie z wozu wraz z resztą i spojrzałem na niego. Zwykły bogacz, myślący, że ma wszystko.
- Witam pana. - powiedziałem zmieniając głos, miałem to wyćwiczone na każdej akcji. Zawsze wszystko było perfekcyjne.
- Gdzie ona jest? - zapytał zmęczonym, zachrypniętym głosem, a ja zaśmiałem się pod nosem.
- Spokojnie staruszku, jest cała. - zapewniłem szybko i spojrzałem na dużych rozmiarów torbę. - Jest kasa? - zapytałem, a on kiwnął twierdząco głową. - Pokaż.
- Nie, najpierw córka. - powiedział szybko, a ja wywróciłem oczami i skinąłem Taylor by wypuściła Kate. Dziewczyna złapała Kate za ramie i wyciągnęła z auta. Nie mogła pokazać ich więzi jaka ich połączyła. Wszystko musiało być idealne. - A teraz dawaj kase. - powiedziałem, a on szybko rzucił mi torbę. Otworzyłem ją i spojrzałem na forsę. Wszystko się zgadzało.
- Dziana wypuść ją. - powiedziałem, a dziewczyna puściła Kate. W tym momencie z auta wyszła brunetka. Dziwnie znana mi brunetka.
- Kate kotku. - powiedział jej tata, ale Kate szybko podbiegła do dziewczyny, która wyszła z auta. Zerwała ona z jej ust taśmę i rozwiązała ręce.
- Kate nic ci nie jest? - zapytała, a ten głos uderzył w moje uszy, dalej upewniając mnie, że skądś znam dziewczynę.
- Tak Jess, zabierzcie mnie stąd proszę. - powiedziała prawie płaczliwym tonem. Jessica....przecież. Nie.
- Zaraz wrócisz do domu. - powiedziała - Wujku weź ją do auta. - powiedziała do mężczyzny, a on szybko wziął swoją córkę do pojazdu. Dziewczyna w tym momencie zaszczyciła nas spojrzeniem. Tym pamiętnym zielonym spojrzeniem.
- Nie, to niemożliwe. - powiedziała Taylor, a dziewczyna spojrzała na auto.
- Jessica? - zapytała głupio Olivia.
- Jak myślisz Lady. - odezwała się i szybko weszła do auta, które po chwili ruszyło. Dopiero teraz zauważyłem o czym mówiła Lily. Nie zauważałem pare rzeczy. Winą były te blond włosy i niebieskie oczy. Ona miała zupełnie inne. Brązowe włosy i ciemno brązowe oczy zupełnie zbiły mnie z tropu. Kate to była Emily. Moja dawna Emily.
- Mieliśmy ją obok. - zaczęła Taylor dalej tępo patrząc za autem, a ja nic nie mówiłem, Jedynie co mogłem to bezsilnie patrzeć jak samochód znika za zakrętem, a moje serce znów dostało tego ciosu.
***
Siemano. Napisałam. Mimo, że miałam dodać 29 , to prosze dodaję dzień przed świętami. Taki prezent. Ten rozdział nie oznacza końca opowiadania. Bardziej jego początek. Postanowiłam, że nie będzie żadnych 2 tomów. Jedynie jeden dłuższy. Widzicie czemu jake nie rozpoznawał Emily w Kate. One obie się różniły, na rzecz ich planu. Teraz chciałabym wam życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT! Dodaję to 23 grudnia. Jutro wigilia ludzie! Jak to minęło wszystko. Dopiero był wrzesień, a już święta. Zapomniałam miesiąc temu pisać, że będę dodawała rozdziały co miesiąc 29. Szczęśliwego nowego roku nie będę wam życzyła bo przed nowym rokiem dodam coś na discovery :) A pytania kierujcie tu http://ask.fm/mysteryofloove
Xoxo medicatus_hope
Ale się porobiło. Rozdział świetny jak zawsze i juz nie mogę się doczekać następnego. Wesołych świat! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny ;) Jestem ciekawa jak to wszystko się rozwinie.... Czekam na next!
OdpowiedzUsuńPS: Wesołych świąt!
Świetny rozdział ale się porobiło ciekawi mnie jak wszystko sięteraz potoczy
OdpowiedzUsuńCudowny rozdizał skarbie, oby było ich coraz wiecej, akcja świetna <3 Czekam na NN :****
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam rozdział w święta, ale ze względu na dużo zajęć w tym okresie, nie miałam czasu na komentarz. Nadrabiam teraz. Akcja rozwija się coraz bardziej. Zastanawia mnie co będzie dalej, kiedy już Jake wie kto to Kate. Ona nic nie pamięta, ale on owszem. Fajnie to wszystko opisane. Denerwuje mnie tylko ta Lily. Dlaczego im nie powiedziała, że to jest Emily. Tylko czy wtedy nie naraziłaby Kate niepotrzebnie - gdyby Jake dowiedział się, że Emily miała być tylko zemstą. Czekam na nn. Pozdrawiam M&M
OdpowiedzUsuń