Rozdział 12

                             

Otworzyłam drzwi do kolejnego pokoju, ale w nim jak w innych pokojach budynku nikogo nie było. 
- Jest tu kto? - krzyknęłam kolejny raz tego dnia, ale tym razem bardziej przerażona. Poczułam na plecach dziwne ciarki i szybko odwróciłam się za siebie. Niczego tam nie było jak w całym budynku. W pewnym momencie usłyszałam odgłos stukotu szpilek. Przełknęłam głośno ślinę i odwróciłam się za siebie. 
- Witam - usłyszałam ten przepełniony jadem głos. Spojrzałam na dziewczynę, ale nie było mi do śmiechu. W ręce miała pistolet, a palec na spuście. W moim gardle powstała wielka gula, a na skórze pojawiła się tak zwana "gęsia skórka". Serce zaczęło bić ze zwiększoną szybkością, a w tym momencie za Ashley zobaczyłam Jake. Nie miał zamiaru mi pomóc, a jedynie musnął lekko szyję dziewczyny i z kpiącym uśmieszkiem przyglądał się mojej osobie. Nie wiedziałam co zrobić, nie miałam jak się ratować. 
- To dla ciebie kochanie - powiedziała dziewczyna w stronę Jake i nim się spostrzegłam usłyszałam odgłos strzału, a po chwili przenikliwy ból w klatce piersiowej, a następne co pamiętam to 2 kolejne strzały, a dalej tylko ciemność. 

Otworzyłam oczy i szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam jak moje serce nierówno biję. 
- To tylko sen - szepnęłam do siebie i przejechałam ręką po włosach. Serce biło mi równie szybko jak w śnie. Choć był to sen był tak realistyczny. Zamrugałam parę razy i wzięłam kilka głębokich oddechów by unormować oddech. Położyłam się znów i spojrzałam na okno. Leżałam tak aż do moich uszu nie doszedł dziwny odgłos kół zza drzwi pokoju i krzyków. Zmarszczyłam brwi i próbowałam wsłuchać w krzyk zza drzwi i zrozumieć jakiekolwiek zdanie wydobywające się stamtąd. Nie miałam zamiaru wychodzić stąd, gdyż  nie wiedziałam co dzieję się po drugiej stronie. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie wiedziałam kiedy co miało miejsce.
- Kate wstawaj! - usłyszałam wypowiedziane bez namysłu krzyki Jake. Spojrzałam na niego pytająco, a on niczego nie mówiąc podszedł do mnie i przełożył sobie przez ramię. Nie wiedziałam o co chodzi, a chłopak nie chciał niczego tłumaczyć.
Nim się obejrzałam mężczyzna wsadził mnie na tylne miejsce swojego samochodu. Czułam się jak tego dnia co zostałam porwana. Niczego nie wiedząca zostałam wepchnięta na tylne siedzenia. Nie wiedząc co się dzieje. Niepoinformowana, a na prośbę wytłumaczenia mogłam się silić, ale i tak jej nie zyskałam.
- Może mi ktoś wytłumaczyć co tu się dzieję? - zapytałam nieźle poddenerwowana. Ale znów nie zyskałam odpowiedzi. - Wytłumaczy mi ktoś!?
- Mogłabyś się zamknąć?!- krzyknął podirytowany Jake. Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Miał w oczach to samo co pierwszego dnia gdy znalazłam się w tym budynku. Nie było w nich już tej miłości, a jedynie złość.
Odwróciłam wzrok i spojrzałam w okno, nim się obejrzałam samochód z piskiem ruszył. Patrzyłam w okno, a reszta pasażerów przeprowadzało niespokojną konwersacje. Nie wsłuchiwałam się w nią ani trochę, ale niektóre zdania same wlatywały do moich uszu.
- Wiedziałem! K*rwa wiedziałem ! - na cały samochód rozległ się zdenerwowany krzyk Jake. Wszyscy spojrzeli w jego stronę. - Niepotrzebnie mieszaliśmy się w ten napad na Tower! - krzyknął znów nieźle wkurwiony.
- Stary wyluzuj - powiedział starając go uspokoić Greg, ale w głosie nie miał spokoju, a raczej tak samo jak jego brat poddenerwowanie, a bardziej jego głos nigdy nie był tak przepełniony złością jak dziś.
- Szukają nas przez co musimy uciekać, a plan z panem Fox musi zostać przesunięty! - dalej był nieźle wkurzony, a ja zrozumiałam. Byłam tylko częścią jego planu. Próby wyciągnięcia kasy od mojego ojca. Westchnęłam i spojrzałam znów w okno, a jedną ręką otarłam łzę spływającą z mojego oka. Opuszki moich palców w mgnieniu oka stały się mokre. Wsadziłam rękę do kieszeni bluzy i zacisnęłam dłonie w pięści. Przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam znów przeniosłam swój wzrok zza okno. Prędkość samochodu nie umożliwiała mi na żadne spostrzeżenie jakiegoś przedmiotu, albo nawet drzewa za nim. Wiedziałam, że gdyby w tej sytuacji samochód niefortunnie wdał się w poślizg zginęlibyśmy na miejscu. Mimo dużej prędkości auta udało mi się spostrzec, że wyjeżdżamy za granice miasta. Spojrzałam do tyłu i  przełknęłam ciężko ślinę. Wiedziałam, że teraz wszystko będzie inne.


                                                                           ***

Po kilku godzinach jazdy samochód zatrzymał się przed domem w San Francisco. Spojrzałam na Jake, który otworzył mi drzwi. Nie chciałam wyjść, a to poirytowało chłopaka, który bez mojego pozwolenia wyciągnął mnie z samochodu siłą. Czułam się niczym marionetka w jego rękach. Szarpnął mną tak, że wszystkie przekonania co do jego uczuć zniknęły, a ja uświadomiłam sobie w kim się zakochałam. Mężczyzna znów tego dnia przełożył sobie mnie przez ramię i zaniósł ku domowi. Wyrywałam się i szarpałam, ale to nie dawało żadnych rezultatów. Nim się obejrzałam chłopak rzucił mnie na łóżko jednego z pokoju domu i wyszedł z niego zamykając go na klucz. Przymknęłam oczy, a spod powiek wypłynęła kolejna porcja słownych łez. Położyłam się na łóżku i modliłam w duszy by to był zwykły sen. Czułam jak moje serce z sekundy na sekundy bardziej zaczyna krwawić. Chciałabym, żeby to całe porwanie, cała przygoda z Jakiem była snem. Cholernym koszmarem.
                                                                         ***
Otworzyłam oczy i otarłam podpuchnięte powieki. A jednak to nie był sen. Jednak cały wczorajszy dzień był  prawdą. Wszystko co miało być tylko cholernym koszmarem okazało się chorą rzeczywistością. Wstałam powoli i ruszyłam ku drzwiom. Były zamknięte. Znów byłam cholernym więźniem w tym domu. Oparłam się plecami o drzwi i zjechałam po nich.
Siedziałam tak do momentu aż nie usłyszałam w zamku drzwi klucza.Wstałam i odsunęłam się od nich i patrzyłam w nie tępo. Po kilku sekundach moim oczom ukazała się znana mi sylwetka. Spojrzałam na chłopaka, a w jego oczach znów zobaczyłam miłość. Miałam ochotę się zaśmiać, ale wiedziałam, że na dobre by mi to nie wyszło. Chłopak podszedł do mnie i usiłował mnie pocałować, a ja jak na zawołanie odsunęłam się i zrobiłam krok do tyłu. Jake spojrzał na mnie pytająco, a wywróciłam oczyma.
- Najpierw masz w dupie to co chcę, a teraz przychodzisz i chcesz mnie pocałować - powiedziałam podirytowanym głosem. - Nie dam ci się mną bawić - powiedziałam spoglądając na dalej zdezorientowanego chłopaka.
- Co? - zapytał, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- Nie pamiętasz jak rano miałeś w dupie moje pytania, a do tego traktowałeś mnie niczym swoją marionetkę? - zapytałam, a chłopak tylko otworzył usta by po chwili je zamknąć. Przymknął oczy, a kiedy je otworzył w jego oczach zauważyłam coś pomiędzy miłością, a złością.
- Musieliśmy uciekać, a ja do tego byłem tak zły, że nie panowałem nad sobą. Nie mieliśmy czasu na pogawędki. Wplątaliśmy się w coś i dlatego tu jesteśmy. - powiedział i znów usiłował do mnie podejść, ale ja przypomniałam sobie o czymś jeszcze.
- Ta i plan z moim ojcem szlak trafił - powiedziałam sarkastycznie, a chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Słyszałam, a tak w ogóle nie dało się tego nie słyszeć to jak mówiłeś, że plan z moim ojcem szlag trafił. Wiem, że jestem tylko jego częścią, więc nie kłam, że jestem kimś więcej. - powiedziałam przymykając powieki.
- Kate ja nie miałem tego na myśli - zaczął się tłumaczyć, ale ja jedynie spojrzałam w bok.
- Wyjdź - powiedziałam cicho, a on ani drgnął - Wynoś się stąd - powiedziałam już głośniej pokazując ręką na drzwi, a Jake wyszedł z mojego pokoju z trzaskiem.
                                                                     ***
Spojrzałem w stronę drzwi zza których dało się usłyszeć głośny trzask, a po chwili drzwi mojego pokoju otworzyły się, a do pokoju wszedł wkurzony Jake. Spojrzałem na niego pytająco, a on spojrzał na mnie tylko.
- Co jest? - zapytałem, a on podszedł do okna.
- Kate - powiedział wkurzony.
- Co Kate? - zapytałem gdyż z tych kilku słów nie zyskałem żadnych informacji.
- Uznała, że jest tylko częścią planu - powiedział, a ja spojrzałem na niego wymownie.
- Ale czy ona przypadkiem nie ma racji? Jake zastanów się dlaczego ją porwaliśmy dla panu uzyskania kasy od jej ojca, nie po to byś miał z kim sypiać - powiedziałem, a on spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
- Może tak było... - zaczął, ale ja mu przerwałem.
- Czego ty oczekujesz, przecież wiesz, że w końcu nadejdzie dzień przyjęcia okupu, a ona wróci do rodziny. - powiedziałem, a on westchnął.
- Wiem, ale.. - powiedział po czym się zaciął, a ja zagwizdałem.
- Ktoś tu się zakochał - powiedziałem, a on znów spojrzał na mnie morderczym wzrokiem. - Spokojnie porozmawiam z Taylor i ona pewnie załagodzi sytuacje, wiesz one są takimi psiasiułkami - powiedziałem i ruszyłem ku pokoju dziewczyny.
                                                                     ***
Hej wam, oto nowy rozdział o którego prosiły szczególnie 2 osoby ;D. Co do 2 ostatnich komentarzy pod tamtym rozdziałem, tak wiem akcja rozwija się zadziwiająco szybko, ale teraz jej rozwój postanowiłam nieco zwolnić. Wiem że dużo osób będzie miało ochotę mnie za ten rozdział zabić, ale ten jest lepszy od mojej pierwszej wizji xD Jestem chora i siedzę w domu w ferie -.- jeden plus taki, że mam laptopa i siedzę z nim na łóżku i skrobie coś takiego jak to. 

8 komentarzy:

  1. Ja juz sie ustawiam w kolejce zeby cie zabic ! Kurcze rozdzial jest swietny i to bardzo i ciezko jest mi mowic zle -.- kooocham tego bloga , ale jak mi ich nie zlaczysz z powrotem to sie ostro zdenerwuje -.- czekam na Nn i mam nadzieje , ze nie kazesz mi sie znowu denerwowac xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Udusze! Udusze! Ale rozdzial i tak świetny. :D Czekam na kolejny! I mam nadzieje, że będzie szybko. plus napewno będzie rownie świetny jak ten. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, masz racje. Na początku miałam ochotę cie zabić tak jak w tym śnie ale końcówką wszystko naprawiłaś ;) Czekam na kolejny ;*!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedyś się doigrasz potworaku maaały ;p
    Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mnie przestraszłyłaś tym snem. Mam nadzieję, że ta pier*olona popiep**ona dz*wka (nie obrażam prostytutek, bo one są od niej fajniejsze!) się nie wpierdoli ;*
    Masz szczęście, że końcówka jest taaakaaa ooo! Jak stąd do Cb, a nawet jeszcze większa <3
    Mam nadzięję, że kolejna notka pojawisię szybko <3
    Selcia<3

    OdpowiedzUsuń
  5. nie mam ochcoty cię zabić, tylko nie wiem czego oczekiwać... prawdziwej miłości czy raczej jej braku, to nie jest zdecydowanie plusem, ale niesamowicie rozśmieszyło mnie to jak kazała mu wyjść... no wiesz jesteś porwana i kolesiowy który cię porwał każesz się wynosić z miejsca o którym nie masz pojęcia, ale za to ją kocham w tym opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń
  6. Oho, ale sie porobiło. No to Jake sie wkopał. Nie powiem, wkurzył mnie swoim zachowaniem. Niech sie facet lepiej ogarnie i uswiadomi samemu sobie, że ją kocha. Mam nadzieję, że wszystko sie ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział mi się podoba, troszkę krótki, ale przynajmniej przełamałaś tą cukierkowość między Kate i Jakie'em. Dobrze, że się mu postawiła. Ja też nie chciałabym, żeby ktoś tak mną manipulował... Czekam na NN <3
    Layla

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział jak zresztą cały blog mam nadzieje że dodadz jakiś nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń