Rozdział 10


                              

Usadowiłam się na kanapie w salonie i wraz z Taylor przeskakiwałyśmy po kanałach telewizora. Przymknęłam oczy i lekko zacmokałam z niezadowolenia. Czemu w tym pudle nigdy nic nie ma? Przez moje oczy minęły  wiadomości i informacja,  a w sercu coś pękło. Mówili o moim porwaniu, że rodzice się martwią. Zaśmiałam się ironicznie i przewinęłam dalej.
- Wiesz, że z czasem będziesz do nich musiała wrócić – przerwała ciszę Taylor, a ja spojrzałam na nią smutno.
- Wiem – odrzekłam cicho, a ona lekko się uśmiechnęła po czym głośno nabrała powietrze do płuc. W tym momencie usłyszałyśmy samochód, czyli chłopacy wrócili. Moje serce skoczyło mi do gardła, a ręce zaczęły się pocić. Bałam się jak będzie wyglądało nasze spotkanie z Jake. Przecież po tym co miało miejsce rano… Dobra muszę się opanować. Wzięłam kilka głębokich oddechów i czekałam aż osobnicy na których czekaliśmy wejdą do pokoju.
- Nate !! – usłyszałam piskliwy głos Oliwi. Czyli już go dopadła. Serio lubię ją, ale jej obsesja na jego punkcie mnie przerażała. Miała chorobę psychiczną która nazywała się Greg tak to powiedziała Taylor. Widocznie zirytowana wszystkimi incydentami do których doprowadziła jej przyjaciółka.
- Współczuje mu – powiedziałam zgodnie z prawdą, a Tay zaśmiała się lekko.
- Ja także – powiedziała i wstała okrążyła kanapę i wyszła z pokoju. Wstałam i wyszłam za nią. Kiedy opuściłam pokój musiałam powstrzymywać się od śmiechu. Ona na nim po prostu leżała, a on próbował ją z siebie zwalić, ale nie dawało to zbyt dużych rezultatów.
- Oliwia bo nam go zadusisz! – powiedziała Taylor. W jej głosie wyczułam złość. Jeżeli tak bardzo jej nie pasowało to dlaczego nie starła się o niego? Przecież widać, że on też ma coś do niej.
- Oliwia puszczaj – powiedział widocznie zirytowany i zwalił dziewczynę z siebie, a w jego oczach widziałam złość jaka nigdy nie towarzyszyła jego tęczówką. – Powiem to raz. Odpierdol się ode mnie ! – Dziewczyna spojrzała  na niego z niedowierzeniem, a on kręcąc głową z politowaniem zostawił nas samych.
Wymieniłam się z Taylor spojrzeniami, a kiedy spojrzałam na Oliwię widziałam w jej brązowych tęczówkach łzy. Zrobiło mi się jej szkoda.
W tym czasie drzwi od pokoju Jake się otworzyły, a z niego wyszedł owy osobnik. Widząc stan Oliwi przybrał zdziwiony wyraz twarzy.

- Co się stało? – zapytał niepoinformowany i spojrzał na nas wszystkie.
- Zapytaj swojego braciszka! – krzyknęła, a z jej oczy zaczęły z coraz większą szybkością wydobywać się łzy. Odwróciła się i pobiegła do swojego pokoju.
- Wytłumaczy mi ktoś w końcu o co tu chodzi? – zapytał i spojrzał na mnie i moją towarzyszkę, a my spojrzałyśmy na siebie, a potem na niego.
- Twój braciszek wkurwił się bo ona zaczęła go dusić – wytłumaczyła szybko Taylor, a on wybuchł śmiechem.
- Nie dziwię się mu – odrzekł i ledwo podtrzymywał się od śmiechu. Powiem, że zauważyłam u niego wielką zmianę. Albo mi się po prostu zdaje, gdyż wcześniej nie znałam go. Unikaliśmy się jak ognia.
- Ja też, ale mi trochę jej szkoda – powiedziała Taylor, a ja pokiwałam twierdząco głową.
- Mi jakoś nie, weź co byś zrobiła gdyby jakiś koleś się ciebie uczepił i nie dał spokoju. Skakał po tobie, latał i nie dawał spokoju. – zapytał Jake, a ona pokiwała lekko głową w znak iż ma racje.
- Pójdę do niego – powiedziała, a ja zrobiłam wielkie oczy, a moje serce skoczyło znów do gardła.
- A ja pójdę… do siebie – powiedziałam kiedy ona odchodziła i zaczęłam zmierzać w stronę mojego pokoju. Kiedy prawie dochodziłam poczułam szarpnięcie i nim się obejrzałam wylądowałam w silnych ramionach Jake.
- Gdzie panienka mi ucieka? – zapytał poważnym tonem i spojrzał w oczy, a ja przygryzłam wargę. Czułam się jakoś niepewnie mimo dzisiejszego mile spędzonego razem poranka.
- Nigdzie, po prostu chciałam iść do… - odrzekłam, ale nie skończyłam gdyż jego miękkie wargi przeszkodziły mi w tym.
- Gdzie? – zapytał kiedy oderwaliśmy się od siebie.
- Wiesz, że nie pamiętam – powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy, a on odwzajemnił gest i pocałował mnie lekko w usta. Odwzajemniłam gest i nim się obejrzał wyśliznęłam się z jego ramion i udałam do pokoju, zostawiając go samego.
                                                                     ***
Podeszłam do drzwi jego pokoju i zapukałam lekko.
- Oliwia mówiłem odwal się ode mnie ! – usłyszałam jego podirytowany i zezłoszczony głos. Westchnęłam i nacisnęłam na klamkę. – Mówiłem coś!- powiedział i odwrócił się w moją stronę. – A to ty.
- Greg przepraszam cię za nią –słowa same wydobyły się z moich ust. On spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- Nie masz za co, przecież to jej wina. Mam jej serdecznie dość. To już jest prześladowanie. – powiedział podnosząc się powoli z łóżka. Podszedł do biurka i oparł się o jego blat, zakładając ręce na piersi.
- Wiesz, że mam manie przepraszania, za to czego nie zrobię, a nawet nie mam wspólnego – powiedziałam zakłopotana, a on znów wykrzywił twarz w lekkim uśmiechu.
- Tak, wiem – powiedział z tym samym uśmiechem – Ne przejmuj się, wszystko dobrze, ale ona po prostu przesadziła – powiedział zmierzając w moją stronę.
- Jak było na akcji? – zapytałam zmieniając szybko temat. Dziwiło mnie moje zachowanie. Przy innych chłopakach nie mam problemu z rozmową, a przy tym osobniku zapominam wszystkie słowa które znajdują się w słowniku.
- Dobrze, tylko szkoda, że ciebie nie było – powiedział stając przede mną, a jego ręka głaskała mnie po ramieniu. Dreszcze rozchodziły się po całym moim ciele, a w gardle powstała wielka gula.
- Wiesz, że muszę pilnować Kate – powiedziałam szybko, a on uśmiechnął się lekko.
- To chyba już nie będzie potrzebne – odrzekł patrząc mi w oczy, a ja spojrzałam w jego źrenice pytająco.
- Nie wiesz, że ona i Jake mają się ku sobie. Nawet chyba coś już się dzieje pomiędzy nimi. – powiedział, a ja wyszczerzyłam oczy. – Ale nie rozmawiajmy o nich, ale raczej o…. nas. – powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Nas? – zapytałam, a on uśmiechnął się lekko, a jego gładka dłoń wylądowała na moim policzku.
- Nas – powiedział i zatopił swoje miękkie wargi w moich. Od razu odwzajemniłam gest.
                                                                  ***
- Czy wy cokolwiek robicie? – zapytał mój wujek z wyczuwalną wrogością w głosie. Miał żal do policji, że nie robią niczego więcej w celu znalezienia jego córki. Ja także byłam źle nastawiona do służb, ale przecież oni robią co mogą.
- Proszę pana o spokój. Nie zawsze to wszytko tak łatwo idzie, że zadzwoni porywacz, a nasi ludzie znajdą porywacza. – powiedział, a w oczach mojego wuja można było zobaczyć nasilającą się nienawiść.
- Wujku, lepiej już chodźmy – powiedziałam w celu uniknięcia bójki do jakiej dążył.
- Nie wyjdę stąd, dopóki nie zobaczę, że oni cokolwiek robią – powiedział, a ja westchnęłam.
- Proszę pana to jest ścisła procedura. Musi pan czekać na telefon od porywacz. – powiedział, a wuj jeszcze bardziej się zdenerwował. Oceniłam to po tym jak uderzył pięścią w blat biurka, a jego szczęka zacisnęła się.
- Gdyby mieli zadzwonić to by zadzwonili. Ile czasu już minęło! A wy dalej gadacie o tym telefonie. – powiedział wkurzony, a w tym momencie policjant wyrosił nas z biura za pośrednictwem ochroniarza.
                                                               ***
Jejku napisałam. Wiecie... moje życie zmieniło się znów, tym razem na lepsze. Znów wróciła dziewczyna z uśmiechem, znająca sens życia. Mam chęć wychodzenia ze znajomymi. Dzięki jednej osobie :) ale nie bójcie się nie rezygnuje z pisania.  Właśnie mam więcej weny dzięki temu. Jak widzicie wygląd się zmienił. Napiszcie jak wam się podoba. Proszę o jedno, jeżeli nie komentujesz, ale czytasz naciśnij w ankiecie czytam, ale nie komentuje. To da mi wiele, a mało czasu wam zajmuje. Proszę tylko o to, ale proszę także o komentarze, bo to one dają mi najwięcej motywacji. :) 
Do napisania....

9 komentarzy:

  1. Rozdział jest świetny , tylko trochę mało Jemi ;( . Ale to nic :D .Wygląd bardzo mi się podoba , i jak widzisz to czytam i komentuję . Bardzo ci dziękuję za taki meeega długi komentarz u mnie , ale ja na razie nie mam pomysłu na taki xdd więc jak mnie weźmie wena na komentarze to ci taki dam :D . Bardzo mnie ciekawi co będzie jak rodzice Kate będą wiedzieli gdzie jest ( o ile wgl się dowiedzą) to jestem ciekawa co bd dalej z Kate i Jakiem :D Więc pisz szybko nn . Niech ten twój dobry humor przynosi duużo weny i nowych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super ;) *,* dawaj NN :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział , wygląd świetny i dawaj szybko nn

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział, kurczę, szkoda mi rodziców Kate, ale jakoś specjalnie mi nie zalezy, aby wracała do domu, szczególnie, że zaczyna jej sie układać z Jake'm ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. ohhh... czy ty wiesz że ja kocham to opowiadnaie? no na pewno wiesz bo już tttttttttttttttttttyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyle razy ci o tym mówiłam :) ok.... nie wiem ile raz ale na pewno więcej niż dwa............ dzieścia. ehh.. ja nie chce żebo ona wrócila do domu, ja chcę zeby byla "porwana" no i kropka. skończyłam, .......................... po co czytasz? napisałam że skończyłam.... heellow... moj komentarz się skończył.

    Acoustic_Version

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląd jest świetny... ale ty po prostu masz do tego talent to samo rozdział ;) Mam nadzieję że jeszcze DŁUGO będzie "zakładniczką" ale moje przeczucia mówią co innego... przecież nie może być zawsze tak pięknie..... CZEKAM NA NN !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. suuper ! <3 http://paradoxical--truth.blogspot.com/ WerkQ

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje kochanie, jest cudowne*.* Jejku tak kocham to opowiadanie i ich historię, zawsze czekam na nowy rozdział,misiu cudowne<3 Czekam na NN:*

    OdpowiedzUsuń
  9. boskieee *-* dawaj, dawaaj :DD czekam na NN, bo juz nie moge sie doczekac wiekszego rozwoju akcji :D love it :33

    OdpowiedzUsuń