Rozdział 8


                               

Obudziły mnie jakieś krzyki. Otworzyłam leniwie powieki i spojrzałam w stronę drzwi. Usłyszałam za nimi dwa głosy, które, jak mi się wydawało należały do Taylor i Jake. Próbowałam zrozumieć coś z kłótni, ale ich głosy, zmieszane w jeden wielki krzyk, nie dały się rozszyfrować. W pewnym momencie usłyszałam coś.
- Wybieraj, my, albo ona ! – Był to głos Taylor, od razu wiedziałam o co chodzi. Po chwili słychać było tylko trzask drzwi. Kilka minut później, dźwięk drugich. Powolutku podniosłam się z łóżka i udałam w stronę okna. Usiadłam na dość niskim parapecie. Oparłam się o ścianą i patrzyłam na panoramę. Świat wydawał się taki piękny. Właśnie wydawał, a czym był? Jedną wielką mieszanką złudzeń. Przymknęłam powieki, a spod nich wypłynęła łza. Nie wiedziałam jakiego powodu, może złamanego serca? Tak to chyba to.
- Jesteś żałosna wiesz? – zadałam sobie retoryczne pytanie. Miałam ochotę śmiać się z samej siebie. Byłam naiwna. Zrobiłam to czego nie powinnam, zakochałam się w chłopaku, który był bezduszny, umiał bawić się uczuciami i łamać serca. Podniosłam rękę do góry i otarłam policzek. Przecież obiecałam sobie, że nie będę już słaba. Ale chyba moja wola walki dalej została słaba, co przyczyniało się do bardzo łatwego przenikania cierpień do mojego serca. Łatwego  i bardzo bolącego. Wstałam z parapetu i udałam się do łazienki. Spojrzałam na lustro i zaśmiałam się pod nosem. Byłam żałosną, brzydką dziewczyną. Wróciłam do pokoju i wzięłam ciuchy. Wróciłam do łazienki i zamknęłam się na klucz. Zdjęłam z siebie  piżamę i weszłam pod prysznic. Po zmyciu z siebie brudów, a także niemiłych odczuć wyszłam spod prysznica i ubrałam się w bieliznę i ciuchy. Podeszłam znów do umywali i złapałam za kosmetyczkę, umalowałam się szybko i opuściłam łazienkę. Kiedy siadałam na łóżku, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę – powiedziałam  i spojrzałam w ich stronę, drzwi otwierały się wolno, a w progu dostrzegłam sylwetkę zapłakanej Taylor.  Spojrzałam na nią pytająco, a ona podeszła do mnie łkając.
- Co się stało? – zapytałam głaskając ją po głowię, jednocześnie uspokajając. Czułam jak pod wpływem moich słów powoli się uspokaja.
- Ja nie wytrzymam, ona rujnuje moją psychikę, a on jej broni. – powiedziała, a ja spojrzałam na nią smutno. Wiedziałam jaki jest Jake, zapatrzony w nią, ale to przecież Taylor, jego przyjaciółka z dzieciństwa, a traktował ją jak śmiecia. Wszystko przez jedną laskę. – Może ty coś zdziałasz.
- Co masz na myśli? – zapytałam ze zdezorientowaniem, a ona zaśmiała się lekko. Ale mi do śmiechu nie było. Nie wiedziałam o co jej chodzi, a szczególnie co ja mam do Jake. Przecież pomiędzy mną, a nim była jedynie nienawiść, skierowana od jego strony.
- To że widzę że on coś do ciebie czuję, ale nie chce się przyznać – powiedziała, a ja prychnęłam pod nosem. Była śmieszna. On we mnie? Hahaha Dobry żart.
- Śmieszna jesteś. Ja i on to  w ogóle dwa odmienne światy. – powiedziałam, a ona wywróciła oczyma. W głębi duszy czułam że sama sobie próbuję coś wmówić.  
- Jak to mówią, przeciwieństwa się przyciągają. Kate, musisz uwierzyć w siebie. – powiedziała, a ja spojrzałam na nią smutno. Nie umiałam. Taka była moja odpowiedź, ale czy na pewno, nie umiałam? Może po prostu nie chciałam. Bałam się. Że zostanę skrzywdzona, a potem porzucona.
- Nawet jeśli, on i tak wielbi Ashley, ja nic nie zdziałam – odrzekłam pewnie, a ona westchnęła lekko. W pewnej chwili usłyszałyśmy odgłos odjeżdżającego z piskiem opon samochodu. Spojrzałam na Taylor z pytaniem na twarzy, a ona jedynie spojrzała na drzwi i podeszła do nich, lekko je otwierając.
- To on, pewnie pojechał do Ashley – powiedziała, a mnie coś ukuło w serce. Pierwsze co wpadło mi do głowy to, to że byłam zazdrosna. Przyznałam że to prawda, byłam zazdrosna. Byłam chorelnie zazdrosna.
- Pewnie tak – powiedziałam najspokojniej jak umiałam. Ale Taylor wyczuła że udaję, spojrzała na mnie smutno i położyła mi rękę na  ramię.  Uśmiechnęłam się do niej sztucznie. I znów musiałam udawać. Kolejny raz. Okłamywać.
                                                                     ***
Byłem wkurzony na Taylor. Robiła mi jakieś wywody dotyczące Ashley. Ona flirtowała z moim bratem, a ja to olewałem. Jeszcze ta Kate. Nie wiem czemu, ale kiedy byłem przy niej musiałem ją pocałować. Po prostu, a kiedy zrobiła mi wywód dotyczący Ash, nie byłem zły. Czułem jedynie coś, czego nie umiałem wytłumaczyć.
Miłość.
Powiedział ten niemiły głosik w głowie. Prychnąłem pod nosem i przyśpieszyłem. Ja w niej? Haha śmiechu warte. Przecież ona jest porządną dziewczynką, a ja przestępcą.

Przeciwieństwa się przyciągają.

Kiedyś sam tak mówiłem, ale to wobec mnie i Kate nie praktykuje. Ona jest dla mnie nikim, a ja dla niej… pewnie draniem, który wykorzystuje ją. I taki jestem, ale czy chciałem by za takiego miała mnie? Nie, ej stop ! Kurwa o czym ja myślę ! Potrząsnąłem głową i wróciłem do myślenia o całej sytuacji przed wyjazdem.  
Dojechałem do kryjówki mojej kochanki i wysiadłem z samochodu. Nacisnąłem odpowiedni guzik na zawieszce od kluczyków. Udałem się w stronę wejścia i szybko, bez pukania wszedłem do budynku. Zawsze tak robiłem.
Wszedłem do salonu i dostrzegłem coś, czego nie zamierzałem zobaczyć. Jednak Taylor miała rację. Ashley to jedna wielka jędza. Dziwka.
- Khym, Khym – odchrząknąłem, a dziewczyna jak z procy odczepiła się od mężczyzny i spojrzała na mnie  z przerażeniem. Uśmiechnąłem się do niej z kpiną, a mężczyzna szybko oderwał się od niej z przerażeniem, widząc moją chęć zabicia ich.
- Kotku to nie tak jak myślisz – zaczęła, a ja zaśmiałem się z kpiną pod nosem. Spojrzałem na nią z pogardą i wyższością.
- A co kurwa! Zdradzasz mnie, a potem wyskakujesz z pieprzonym to nie tak jak myślisz! Jeszcze te pierdolone kotku! Jesteś zwykłą dziwką, pieprzoną zdzirą ! – wykrzyczałem jej w twarz, szarpiąc za rękę. Trząsłem nią jak marionetką.
- Jesteś po prostu żałosny – powiedziała z kpiną głosie – wierzyłeś we wszystkie moje słowa – zaśmiała się – jak każdy facet, jesteście do siebie podobni. – powiedziała, a ja pchnąłem ją w stronę ziemi i wyszedłem szybko z domu, wsiadłem do pojazdu i szybko wyjechałem z jej posesji. Rozmyślałem, jak ja mogłem być taki naiwny. Ona zapłaci za wszystko. W tym monecie zrozumiałem coś ważnego. Zrozumiałem że… 

                                                                 ***
Hue Hue wiem zła jestem do szpiku kości. Ale no cóż. Ta końcówka , ochhh ale ja ją wielbię, teraz chowam się przed Ewkami. Ale jestem dumna z tego rozdziału. Och będzie się teraz działo w rozdziałach
Do napisania 

7 komentarzy:

  1. po pierwsze miał być długi, bo drugie pomidorówka, po trzecie... jeszcze nie wiem co po trzecie ale coś wymyślę. za takie zakończenie powiinny być jakies kary !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze będzie pasztet, po drugie to nie był długi rozdział a miał rzekomo być po trzecie teraz masz napisać na look i our bo jak nie to będzie z tobą źle! I pamiętaj jeszcze jedno takie zakończenie a NIE ŻYJESZ!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co on sobie uświadomił!!! Jak ty moglaś zakończyć w takim momencie!!! Jesteś zła!!! Ale i tak jesteś boska!!! W końcu pozbyłaś się tej dz**ki!!! No normalnie Cię za to kocham, ale jeszcze jedno takie zakończenie a zginiesz marnie!!! Zapamiętaj!!!
    Selcia<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty, odjęło mi mowe skarbie brawo<3 Czekam na NN*.*

    OdpowiedzUsuń