Siedziałam oparta o oparcie łóżka. Nie wiedziałam co ze sobą
zrobić. Ten drań mnie tu zamknął, i ja niby miałam się w nim kochać? Śmieszni
są. Już myślałam że jest miły, a tu takie coś. Nienawidzę go. To najgorszy
człowiek jakiego znam, jeszcze gorszy od tych wszystkich ludzi show biznesu. To
po prostu nieogarnięty, niewyżyty, chory na pojebizm* , pojebany człowiek,
mogłabym długo tak wymieniać. Ale na takiego osobnika szkoda słów.
Usłyszałam znów ten nieprzyjemny odgłos zamka. Po
chwili klamka się ugięła, a w drzwiach stał osobnik o imieniu Jake.
Znów z tym samym chorym uśmiechem. Wygląda jak jakich psychopata, i nim jest.
- Witam – powiedział z chytrym uśmiechem. Przewróciłam
oczyma i spojrzałam gdzie indziej niż na jego osobę, nie miałam ochoty go oglądać.
– Widzę że zachciało się fochy stroić. – Znów wywróciłam oczyma, a on podszedł
o łóżka i usiadł na jego krańcu.
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz? – zapytałam
spoglądając na niego ze złością w oczach. Zdziwił się, ale po chwili jego twarz
znów przybrała wyraz kpiny. Przybliżył się do mnie i pocałował mnie. Nie
opierałam się, ale założyłam swoje ręce naokoło jego szyi. Nie wiedziałam co
robię. Byłam w kompletnym amoku. Po chwili skapnęłam się że to jego chorelna
zabawa. Odsunął się ode mnie i wyszedł z pokoju. Miałam ochotę płakać. Co się
ze mną dzieje? Przecież przed chwilą wmawiałam sobie że go nie kocham. Właśnie…
wmawiałam. Ale co jeśli… jeżeli naprawdę się w nim zakochałam?
- Pieprzony dupek ! – krzyknęłam, a z mojego oka wyleciała
łza. On się mną bawił, kolejny człowiek który nie potrafi kochać, jedynie bawi
się uczuciami. Odchyliłam głowę do tyłu
i pozwoliłam łzą spływać. Czemu? Dlaczego? Cierpiałam? Kochałam? Miałam nadzieję?
- Nienawidzę cię Jake – syknęłam do siebie i otarłam oczy.
Pobiegłam do łazienki i obmyłam dłonią twarz. Usłyszałam kolejny odgłos zamka,
a kiedy wychyliłam się z pokoju ujrzałam Taylor. Uśmiechnęłam się sztuczni e do
niej, a ona zauważyła jednak że coś jest nie tak.
- Co jest? – zapytała – Jake wyszedł z twojego pokoju z
dziwnym uśmieszkiem – oznajmiła, a moje serce dostało kolejny cios.
- Taylor… ja się w nim zakochałam – powiedziałam do
dziewczyny, a ona uśmiechnęła się pod nosem. Miała rację, oraz satysfakcję. –
Ale on tylko się mną bawi. Nie zniosę tego. – powiedziałam siadając na krawędzi
łóżka.
- On w tobie też, tak myślę – powiedziała, a ja się
zaśmiałam pod nosem tak myśli – Nie zwracaj na niego uwagi. Jego dziewczyna… -
nie skończyła kiedy spostrzegła że powiedziała za dużo. Miał dziewczynę, a i
tak musiał się mną bawić.
- Jego dziewczyna co? – ponagliłam ją. Chciałam wiedzieć co
chciała powiedzieć, choć miało to boleć. Wiedziałam że mogło do czegoś takiego
dojść. Mogłam się zakochać. Ile razy przechodziłam nieodwzajemnioną miłość,
albo miłość tylko dla pieniędzy.
- Go zmieniła. Kiedyś był trochę inny, znaczy się był
bezwzględny, nieprzewidywalny, ale miał odrobinę uczuć. – powiedziała, a ja
uśmiechnęłam się lekko. Choć nie znałam ich za długo to i tak obdarzałam ich
coraz mocniejszymi uczuciami. Taylor staję się moją przyjaciółką, a Jake… to po
prostu pieprzony dupek.
- Rozumiem – powiedziałam, nie wiedziałam, ale ten jeden
głupi pocałunek wszystko zmienił.
- Idziemy? – zapytała, a ja spojrzałam na nią z gestem
niezrozumienia. Przecież według pana „ wszystko mi wolno” nie mogę wychodzić z
pokoju. – A no przecież – powiedziała i pociągnęła mnie za rękę do łazienki.
Wzięła moją kosmetyczkę i umalowała mnie. – Tak lepiej.
- Ale ja chyba nie powinnam – powiedziałam, a ona wywróciła
oczyma i uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Nie bądź taka grzeczna dziewczynka – powiedziała i
pociągnęła mnie za rękę wyciągając mnie z pokoju. Zamknęła za nami drzwi i
skierowała w nieznanym mi kierunku. Podążałam za nią, podeszliśmy do drzwi
które ona lekko pchnęła, a moim oczą ukazał się salon. Siedziała w nim cała
paczka, również Jake. Spojrzał ze zdziwieniem na mnie i Taylor.
- Pomyślałam że
lepiej powinniśmy poznać naszego więźnia – powiedziała, a oni spojrzeli po
sobie, znaczy Oliwia i Greg, Jake dalej patrzył na mnie. Spojrzałam na niego ze
zdziwieniem, a potem przerodziło się to w kpinę. Wywróciłam oczyma i spojrzałam
na Taylor. Postanowiłam być nieugięta. Bawić się tak samo jak on to robił.
Przecież jeżeli on może to i inni mogą.
- Masz rację – odezwał się, dalej patrzył na mnie z tym
spojrzeniem. Miałam ochotę wyjść z dumą z pokoju. Nie lubiłam jak ktoś
uporczywie obdarzał mnie takim rodzajem spojrzenia. Taylor skinęła głową w
miejsce na sofie. Sama usiadła obok Jake, miałam ochotę ją za to wycałować. Już
myślałam że zmuszona będę siedzieć obok niego.
- Więc? – powiedziała Oliwia w gorącej wodzie kompana.
- Nie jestem tą laleczką z telewizji – zaczęłam – Tak
naprawdę nikt mnie nie zna – dodałam i spojrzałam na Jake, który uporczywie
próbował mnie rozszyfrować – sama nie wiem kim jestem, nie wiem co czuję, ale
wiem że nie chcę być znana tylko z tytułu „Córka Foxów”. Tylko jako Kate. –
powiedziałam, a Jake po prostu wstał i opuścił pokój. Nie wiedziałam co go do
tego zmusiło, ale tak po prostu wstał i wyszedł.
- Co w niego wstąpiło? – zapytałam Taylor, a ona jedynie się
uśmiechnęła.
- Ja wiem -
powiedziała i wyszła za Jake, nie wiedziałam o co chodzi, ale chciałam
dowiedzieć. Wyszłam z salonu i poszłam w stronę mojego pokoju. Zdjęłam spodnie
i buty, zgasiłam światło i wsunęłam się pod ciepłą kordełkę i zamknęłam oczy.
Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do pokoju, a po chwili je zamyka. Otworzyłam
oczy i spojrzałam w ich kierunku, ale nikogo nie było. Przekręciłam się na
plecy i wzięłam głęboki wdech. Wiedziałam że od dziś moje życie nie będzie już
proste, ale przecież nigdy nie było.
- Pieprzony życie,
pieprzony Jake, pieprzona miłość – powiedziałam, a z mojego oka wyleciała,
jedna samotna łza. Wiedziałam że jedynie się mną bawił, ale i tak zawładnął
moje serce. Pierwszy raz w życiu czułam coś aż… tak silnego. Czyżby to była ta
prawdziwa miłość?
- Nie – powiedziałam i przymknęłam powieki. Otarłam
swobodnie spływającą łzę i przełknęłam głośno ślinę.
***
- Co ty wyprawiasz?! – krzyknęła zdenerwowana Taylor,
wywróciłem oczyma i spojrzałem na nią z pobłażaniem.
- Czego ty znów ode mnie chcesz? – zapytałem, tonem
niewinnego chłopczyka, albo chłopczyka który udaje takiego.
- Widzę że pomiędzy tobą, a Kate się coś dzieje –
powiedziała, a ja zaśmiałem się gardłowo. Oparłem o ścianę i spoglądałem na nią
z rozbawienie.
- To tylko zemsta – powiedziałem, a ona wywróciła oczyma –
przecież wiesz ja mam Ash, a Kate to jedynie nasz zakładnik, do którego mam
masę negatywnych odczuć – powiedziałem, a tym razem to ona wywróciła oczyma.
- Ta, wmawiaj sobie – powiedziała i opuściła mój pokój.
Miałem ochotę się śmiać. Ja i ta szmata? Śmieszna jesteś Taylor.
***
* choroba wymyślona przeze mnie.
Tak więc napisałam. Zostałam do tego zmuszona, więc wiecie. Mam pomysł na cały blog już konkretny. Podoba mi się i to bardzo. Czekajcie na następne notki będzie coraz mniej kolorowo, a potem znów kolorek.
Do napisania
strasznie krótki ten rozdział, albo przynajmniej mi się tak wydaje. i oczywiście że możesz dodać nn jeszcze w tym tygodniu, nikt się nie obrazi, i pamętaj że ewa jak zrobi ze mnie pasztet i bedzie maiała tą mega maszynkę to z ciebie też zrobi jeśli tak przypadkowo nie będziesz zmierzać do happy endu....
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;) Czekam na następny ;* Teraz ładnie zakończyłaś notkę i nie spełnię swojej groźby ;* Ale Happy end ma być!!
OdpowiedzUsuńJest boski, odjęło mi mowe*.* Kocham, kocham kocham! Jejku chce nastepny, jak najszybciej;*
OdpowiedzUsuńugh ! Jake to pieprzony dupek ,jak on się może tak bawić Kate ?!?! No ja się pytam ! Naśle na niego moje wampiry i macoche to już będzie wiedział ,że ma się nią nie bawić ,cholipka ! Ugh ,ale się na niego wkurzyłam ,no ! Ten chłopak to jakiś patafian bez uczuć ,nawet taki głupi szczurek ma więcej zrozumienia w sobie ,no ! I jeszcze mi Kate od szmat wyzywa ,no ja nie moge ! Ugh ,ugh ,ugh !!!! Ale rozdział boski ,mam nadzieje ,że za niedługo dojdzie do niego ,jaka fajna jest Kate ;D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Zagubioną i Nisią Ewą. Twój blog uzależnia!
OdpowiedzUsuńTo ja, Nefelle/Irydda