Miałam taki piękny sen. Byłam w domu, w moim łóżeczku. Greta
jak co dzień pukała w dębowe drzwi i oznajmiała mi że moja matka chce zobaczyć
mnie na posiłku. Ale sen prysł kiedy poczułam zimną ciecz rozchodzącą się po
moim ciel. Otworzyłam oczy i ujrzałam roześmianą minę bruneta.
- Oszalałeś? – krzyknęłam, ale po chwili stwierdziłam że to
był błąd, nie chciałam powtórki z wczoraj.
- Musiałem cię jakoś obudzić, nie możesz spać ile
zapragniesz, jesteś przez nas więziona i budzisz się kiedy my każemy –
powiedział odrzucając wiadro po wodzie gdzieś w bok. Spojrzałam na niego wrogo,
a on uśmiechnął się cwanie.
- Chyba nie chcesz by coś ci się stało? – zapytał podchodząc
do mnie. Przeraziłam się i próbowałam podnieść do pozycji siedzącej, ale taśma
na moich rękach uniemożliwiła mi to. Usłyszałam jego cichy śmiech, miał z tego
frajdę, jakby inaczej. Przecież o to mu chodziło.
- Rączki związane? – zakpił, nie chciałam z nim rozmawiać,
nie miałam na to ochoty, wolałabym być sama w tym pokoju, ale no cóż. Chłopak
podszedł do mnie, a moje serce przyśpieszyło z przerażenia. Zdziwiłam się kiedy
poszedł za mnie i odwiązał moje dłonie. Otarłam obolałe miejsca i spojrzałam na
niego ze zdziwieniem w oczach.
- Nie jestem taki zły za jakiego mnie uważasz – powiedział,
a ja odwiązałam sobie nogi, dalej nie mogąc uwierzyć w jego poczynania.
Wiedziałam że nie mam szans na ucieczkę, ale wolałam nie być związana.
- Czemu mnie tu przetrzymujecie? – zadałam pytanie które
dręczyło mnie odkąd mnie porwali, chłopak obdarzył mnie rozbawionym
spojrzeniem.
- Naprawdę się nie domyślasz? – zapytał i podszedł do mnie
wyciągnął dłoń i położył swoją rękę na mój policzek. Cofnęłam się szybko, a on
zaśmiał się pod nosem i zacmokał ze zrezygnowaniem. Wsadził dłonie do kieszeni
i przyglądał mi się z tym samym rozbawieniem, potem zauważyłam także pogardę.
- Naprawdę – powiedziałam, przyjrzałam mu się, nie znałam
go, nie znałam imienia, ani charakteru. Jedyne co wiedziałam to, to że mógł
mnie zabić kiedy tylko zapragnął.
- Wiesz światkowie nie mają miłego życia, a jeszcze że twoi
rodzice Kate należą do jednej z najbogatszych rodzin w USA. – mówił patrząc na
mnie, nie umiałam rozszyfrować wyrazu jego twarzy.
- Skąd znasz moje imię – zapytałam, a on uśmiechnął się,
zdziwiło mnie że nie był on nasączony żadnymi niemiłymi uczuciami.
- Bardzo łatwo znaleźć o tobie informacje – powiedział i
znów podszedł do mnie i położył rękę na moim policzku. Nie wiedziałam czemu on
to robił, ale mogłam domyślić się jednego. To wszystko dla niego było jedną
wielką zabawą, której nie chciał zakończyć. Po chwili nachylił się nade mną i
musnął ustami mój policzek. Cofnął się i odwrócił na pięcie.
- Tak w ogóle jestem Jake! – krzyknął nad ochotne i zamknął
za sobą drzwi, usłyszałam także że zamknięte zostały na klucz. Podeszłam do
ściany i usiadłam na ziemię opierając się o nią. Przymknęłam oczy i miałam
ochotę się rozpłakać. Chciałabym znów być w domu, nie ważne że równa się to z
powrotem bankietów i tego całego udawanego życia. Chciałam do domu, do
rodziców, do Grety.
Siedziałam tak aż usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
Spojrzałam w ich kierunku i dostrzegłam dziewczynę o długich, brązowych
włosach. Podeszła do mnie i położyła przede mną talerz z jedzeniem.
- Masz, pewnie zgłodniałaś – powiedziała, posyłając mi
uśmiech, kiedy spojrzałam na talerz
jajecznicy mój brzuch zaczął wydawać odgłosy. Wzięłam naczynie w dłonie i
zaczęłam pochłaniać jego zawartość. Dziewczyna usiadła obok mnie i zaczęła mi się
przyglądać.
- Nie bój się nas – powiedziała, a ja spojrzałam na nią
zdziwiona.
- Porwaliśmy cię i wiem do czego zdolny jest Jake, jak
reszta, ale nie mamy w planach pozbawić cię życia. Zrobimy swoje i uwolnimy
cię. – powiedziała, a ja patrzyłam dalej na nią jak na jakąś dziwaczkę. Dziewczyna
zaśmiała się pod nosem i spojrzała na mnie.
- Jestem Taylor – powiedziała wystawiając do mnie dłoń.
- A ja Kate – powiedziałam i uścisnęłam ją. Dalej byłam w
kompletnym szoku.
- Może i jesteśmy bandziorami, ale także ludźmi z uczuciami,
potrafimy kochać oraz okazujemy inne uczucia. Ale uważaj na Jake, on jest
nieobliczalny, nawet jeżeli kogoś lubi nie ukaże tego, jest zdolny taką osobę
nawet zabić. Ale ja taka nie jestem. – powiedziała i posłała mi miły uśmiech. Odwzajemniłam
gest i stwierdziłam że może jakoś wytrzymam, ale stop, powrót. Ona powiedziała
że jestem im tylko do czegoś potrzebna.
- Co oznacza że tylko zrobicie swoje i mnie wypuścicie? –
zapytałam.
- Nie domyślasz się? – zapytała, a ja głębiej się
zastanowiłam, po kilku minutach doszłam do wniosku że może jej chodzić o okup.
Czyli porwanie dla pieniędzy.
- Okup? – zapytałam.
- Bingo. Mamy zwycięsce – powiedziała i zaśmiała się, a ja
zrobiłam to samo.
- Czemu jesteście przestępcami? – zapytałam, a uśmiech z jej
twarzy znikł.
- Jesteśmy przyjaciółmi od piaskownicy, każdy z nas nie miał
zbyt łatwego życia. Mieszkali na ulicy, wszyscy oprócz mnie. Ja miałam życie
dostatnie, ale nie podobało mi się to. Miałam dość, chciałam zrobić coś czego
nikt się nie spodziewał po mnie. Skończyć z opinią grzecznej dziewczynki, przeżyć
przygodę. 3 lata temu stwierdziliśmy że to najlepszy pomysł i tak się zaczęło,
potem okazało się że jesteśmy w tym całkiem nieźli, nawet za mało powiedziane. Nie
widziałam moich rodziców od 5 lat. Uciekłam z domu, a oni się o mnie i tak nie
martwili. Teraz tu jest mój dom, a oni są moją rodziną. – skończyła swój
monolog, a ja zaniemówiłam. Czyli to po prostu ludzie którzy nie mieli łatwego
życia.
- Moje życie też nie jest takie piękne – powiedziałam, a ona
spojrzała na mnie pytająco. – Kasa jest, pozycja jest, ale nie ma przyjaciół,
tego czego potrzebuję, rodzice nie widzą nic poza kasą. Każdy bankiet równa się
wielkie udawanie. Mam tego dość. – powiedziałam.
- Rozumiem cię – powiedziałam kładąc mi rękę na ramię. –
Fajna jesteś. – dodała patrząc na mnie z uśmiechem.
- Ty także, choć mnie porwałaś, nikomu się tak nigdy nie
wygadałam – powiedziałam.
- To cieszę się że mogłam być pierwsza – powiedziała. – Może
opowiem ci kto jest kim, będziesz wiedziała jak się zachowywać by nie doszło do
niemiłych sytuacji.
- Prosiłabym – powiedziałam, a ona uśmiechnęła się.
- Jake to nasz przywódca, jest najstarszy, ale także
najniebezpieczniejszy, znasz go już. Lepiej nie stawaj mu na drodze, poznałaś
już go. Ja to Taylor, mnie już znasz – powiedziała, a ja na ostatnie słowa
zaśmiałam się cicho. – Nate to brat Jake, jest do niego podobny, ale nie jest
tak nieprzewidywalny, a Oliwi jeszcze nie znasz, nie widziałaś jej. Szaleje ona
za Nate, co mnie bardzo wkurza.
- Zakochana jesteś w nim? – zapytałam, a ona spojrzała na
mnie i uśmiechnęła.
- Mało powiedziane – odpowiedziała, już wiedziałam że
odkryłam swoją bratnią duszę, tylko szkoda że jest nią przestępczyni którą po
tym jak mnie wypuszczą już więcej nie spotkam.
***
Dodałam pod szantażem Nisi, pomidorówki ze mnie nie zrobisz ! Xd zapraszam do komentowania. Jak tam w szkole?
Do napisania
pfff... ty myślisz że szantaż się na tym skończy? oj to się grubo mylisz! dlaczego Jake to ten najgorszy? ale on musi być chociaż troszkę miły.. no przynajmniej tak tyci.. tyci... mam nadzieję że w przypadku Demi...ugh... przepraszm... Kate, słowa Taylor się nie sprawdzą, i Jake będzie nad sobą panował.. i jej tak "przypadkiem" nie zabije. Ciężko mi uwierzyć że oddadzą tą Kate jak dostaną pieniądze (jesli dostaną..) bo jeśli ja bym porwała to bym nie oddała... bo jeszcze by ta osoba się czegoś za dużo dowiedziała i na policje zgłosiła i byłyby większe szanse że mnie znajdą ... no w każdym razie bym nie oddała ^^ już sobie wyobrażam dalszą część opowiadania... ehhh... nie wiem dlaczego ale ten Jake mi się taki tajemniczy wydaje.... wkurza mnie jego zachowanie w stosunku do Demi... boże... Kate! (będę tak myliła.) bo nie lubię jak ktoś wykorzystuje to że inna osoba jest słabsza :( no pisz mi tu szybciutko nn :*
OdpowiedzUsuńTobie to trzeba odciąć jagody bo nic z tego dobrego nie wychodzi ;* Olcia rozdział świetny ;* I czekam na nn i coś czuję że musisz się pośpieszyć ze względu na Nisie ale ja też długo nie lubię czekać i potrafię być przekonywująca
Usuńja chcę więceeeeeeeeeeeeej :D
OdpowiedzUsuńTY ! ZŁA! KOBIETO! Aleeeeeeeeee jaaaaaaaaaaaaaaaaa! On ją pocałował w policzek! Yaaay, jakie to słodkie. ;D Hahaha, i Taylor. Och, oni wszyscy są udani. ;D Uwielbiam to. Jednak składam skargę, że rozdział jest za krótki.
OdpowiedzUsuńZ poważeniem
Kate ;*
[camp-rock123, perfectly--imperfect i inne]
Ej! Czemu ten rozdział jest taaaki krótki!
OdpowiedzUsuńChodź muszę przyznać, że jest boski! ;3
Nie wiem dlaczego, ale najbardziej lubię Jake'a. Wydaje się być miły i sympatyczny i taaaki sexy x3
Czekam na nową notkę!
Pamiętaj, że ma być dłuższa!
Selcia<3
P.S. Informuj mnie o nowych nowościach! Moje gg to: 34981742!
Kiedy następny? Już siedzę jak na szpilkach...
OdpowiedzUsuńhttp://desert--island.blogspot.com/2012/09/second.html
oo ,genialny rozdział ! mam nadzieje ,że Jake jakoś sie zieni ,polubiłam Taylor ,cos mi sie wydaje ,ze Kate z nimi zostanie ;3
OdpowiedzUsuń