Rozdział 3


                      

Otworzyłam oczy miejącą nadzieję ze to tylko zwykły sen. Chciałam być teraz w moim łóżku, czekając aż Greta nie przyjdzie i nie zawoła mnie na śniadanie. Ale wszystko prysło gdy tylko otworzyłam oczy. Byłam w jakimś nieznanym mi pomieszczeniu, związana w nogach i rękach. Chciałam krzyknąć, ale uniemożliwiała mi to taśma klejąca, zakrywająca moje usta. Byłam przerażona. Nie wiedziałam o co chodzi. Z moich oczu zaczęły wydobywać się łzy przerażenia.
- Jake obudziła się ! – usłyszałam nieznany mi głos, rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam chłopaka z lokami na głowię. Przyjrzałam mu się i spostrzegłam że jest chyba straszy ode mnie. Przynajmniej tak wyglądał, nie widziałam jego twarzy stał do mnie tyłem. Usłyszałam kroki i przeraziłam się. Po chwili do pomieszczenia wszedł znany mi z parkingu mężczyzna. Na twarzy miał chytry uśmieszek.
- Dzień doberek – powiedział z kpiną w głosie. Nie mogłam nic mu odpowiedzieć. Uniemożliwiała to ta sama taśma na moich ustach. – Och, nasza mała nie może mówić. – zakpił, po czym kiwnął głową w moją stronę patrząc na chłopaka w loczkach. On podszedł do mnie, wtedy zrozumiałam. To oni, po prostu się mszczą. Czemu byłam taka głupia?
Kiedy poczułam jego zimną rękę na mojej skórze wzdrygnęłam się, a po moich plecach przeszły niemiłe dreszcze. Złapał za róg taśmy i dosłownie zerwał ją z mojej twarzy powodując niemały ból. W moich oczach zebrały się łzy. Przymknęłam je tak by się z nich nie wydostały.
- Pewnie zastanawiasz się co tu robisz? – bardziej stwierdził niż zapytał, a ja jedynie pokiwałam twierdząco głową, nie miałam zamiaru z nim gadać, ale chciałam wiedzieć czy miałam rację z tą zemstą. Przecież mogli dowiedzieć się do jakiej rodziny należę i porwać mnie dla okupu.
- Otóż widziałaś nas tamtej nocy, a jak pewnie wiesz nie należymy do zbyt miłych osób – powiedział i podszedł do mnie, ukucnął nade mną, a ja jedynie odsunęłam się do tyłu. Pokręcił głową z politowaniem i zacmokał z niezadowolenia.
- Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię, chyba że mnie wkurzysz – powiedział i przysunął się do mnie kładąc swoją rękę na moim policzku. Gdy jego dłoń musnęła moją skórę po moich plecach przeszły dziwne dreszcze.
- Skąd mogę mieć pewność? – zapytałam odwracając głowę, a on wstał śmiejąc się pod nosem.
- Musisz mi po prostu zaufać – powiedział, a ja spojrzałam na niego jak na głupiego. Tak i co jeszcze? Może mam mu jeszcze podać kod bankowy moich rodziców?
- Tak, uważaj bo to zrobię – powiedziałam, wiedziałam że każda moja uwaga go śmieszy, ale nie zamierzałam być poniewierana.
- Ale przecież ja jestem grzeczny – powiedział, a jego twarz wyglądała jak twarzyczka małego chłopczyka który próbuje wmówić rodzicom: Ja nic nie zrobiłem.
- Chyba śmieszny – zakpiłam, a w jego oczach pojawił się gniew. Bałam się go rozgniewać.
- Dobra dość tego, jak tak bardzo chcesz minie rozgniewać to radzę ci uważać. Teraz akurat jakbyś wiedziała jestem bardzo miły jak na mnie. Potrafię zabić człowieka gołymi rękoma, więc przestań się stawiać, a nic ci się nie stanie. Zrozumiano? – mówił nachylony nade mną, byłam przerażona. Czułam tą całą nienawiść. Czułam jego chęć zadźgania mnie.
- Tak – powiedziałam przerażona, a on uśmiechnął się i odwrócił na pięcie. Po chwili znikł wraz ze swoim współpracownikiem. Oddychałam nierównomiernie, a moje serce biło jak młot. Normalnie w świecie się rozryczałam. Tak po prostu. Miałam ochotę śmiać się z swojej głupoty. Czemu się zgodziłam? Przecież wiedziałam jaka jest powaga sytuacji. Spodziewałam się takiego obrotu spraw.
                                                             ***
- Gdzie ona jest? – zapytał mój wuj chodząc rozdrażniony w tą i powrotem po salonie swojego domu.
- Byłyśmy umówione wczoraj w galerii, nie przyszła – powiedziałam, a moja ciotka normalnie w świecie się rozryczała.
- Czyżby uciekła ? – zapytał wuj, a ja pokręciłam głową w znak że nie wiem. Ale przecież to do niej nie podobne, Kate taka nie jest.
- Raczej nie, Kate taka nie jest- powiedziałam, a w tym momencie przypomniał mi się jeden fakt, gadając ze mną w głosie miała jakby przerażenie. Znałam ją i to bardzo. Czyżby mogło jej coś grozić?
- Zadzwonię po policję – powiedział łapiąc za telefon.
- Oni nic nie zrobią, nie minęła jeszcze doba – poinformowałam brata mojego ojca, a on rzucił telefonem o ścianę i usiadł na kanapie zakrywając twarz w dłonie. Spodziewałam się jednego: porwania dla okupu. Przecież Kate jest jedną z najbogatszych nastolatek w USA. Złapałam za swój telefon i kolejny raz dzisiejszego dnia wybrałam jej numer, miejąc nadzieję że odbierze i okażę się że jest bezpieczna.
- Numer nie odpowiada – pisało na wyświetlaczu po kolejnej turze sygnałów. Schowałam telefon do kieszeni i zakryłam twarz w dłonie. To była moja wina, gdyby nie ja to ona by nie wyszła z domu, nic  by się nie stało.
- Nie, ja muszę zadzwonić – powiedział mój wujek i wybrał numer na policję.
- Policja? Chciałbym zgłosić zaginiecie, prawdopodobnie porwanie – usłyszałam głos wuja. – Tak, dobrze czekamy.
- Co powiedzieli? – zapytała zapłakana mama Kate.
- Zaraz tu będą – poinformował nas wuj.
Po kilkunastu minutach przyjechali policjanci, wszyscy musieli złożyć zeznania, a oni stwierdzili że to nie może być zwykłe zaginięcie. Biorąc pod uwagę status rodziny prawdopodobne jest porwanie dla okupu. Po kilkudziesięciu minutach przyjechali technicy i podłączyli podsłuch do telefonu, a nam kazano czekać, czekać na jeden ważny telefon. 
                                                             ***
Jej napisałam, powiem że nie łatwe jest pisanie takiej historii, nie spodziewajcie się zbyt często rozdziałów, szkoła... Życzę powodzenia w nowym roku szkolnym 
Do napisania 

7 komentarzy:

  1. biedna Kate :( ja nie wiem co bym zrobiła gdyby mnie porwali... pewnie by mnie zaraz oddali, bo ze mną ciężko wytrzymać :), ale strasznie mi jej szkoda, przecież ona nie jest niczemu winna. pisz szybo następny, bo wiesz czego nie dostaniesz ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się i to bardzo tyle sie dzieje;) Czekam na NN<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no, wiadomo szkoda dziewczyny, ale Jake był dla niej miły. I to się liczy. ;D Teraz jej kuzynka siebie obwinia, ale chyba najbardziej zdziwił mnie fakt, że matka Kate zaczęła płakać. Cóż, chyba jednak jakieś emocje tam w sobie chowają. Szkoda tylko, że taki krótki fragment [jak i cały rozdział, a ponoć miał być dłuższy:( ] z Jake i Kate. Ale i tak mi się podoba.

    Czekam, Kate. ;*


    [camp-rock123, perfectly--imperfect, zakrwawione-serca i inne]

    OdpowiedzUsuń
  4. supeeeeeeeeeeer ! tylko nn szybciuutko !! ; * WerkQ

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah pewnie pisałam to już, ale kocham Joe'go w tym opowiadaniu. Jest taki zły i strasznie mi się podoba:) Biedna Kate, mam nadzieję, że będzie silna i da sobie radę. Zachowanie rodziców Kate mnie zdziwiło i rozwaliło xD Spodziewałam się ich wewnętrznej przemiany, ale tak szybko ? Cały czas ją olewają i zmuszają do chodzenia na jakieś głupie bankiety, a kiedy ona znika od razu popadają w paranoje:) Mam nadzieję, ze jej kuzynka nie będzie się obwiniać:( I jestem strasznie ciekawa jak będzie wyglądała zauroczenie Kate i Joe'go :)Rozdział, kochanie jak zwykle jest bombowy, bardzo podoba mi się twój styl pisania. Widzę, że świetnie pisze Ci się kryminał :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Kate. Rozdział cudny jak każdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na-stę-pny, na-stę-pny! Cze-kam na na-stę-pny!
    Ps Mam już 3/4 rozdziału na desert--island.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń